W skale drąży nieustannie
Sucha łza
Co ostatni raz spaść nie chce
Solą w oku zachodzi
I jak bumerang powraca
W listopadową noc uroniona
W majowym poranku wciąż ustąpić nie chce
Wypij ją proszę
Niech toksyny oczyści, serca nie pustoszy
Sucha łzo...
Opuszczasz mnie nad ranem
By nocą znów wrócić w me ramiona
Powiedz mi jeno
Czy wciąż nosisz jej imię?