Umysł tęgi, oczy bystre
Miłości wielki kochanek
Skarbów trzyma pełny dzbanek
Dusza piękna, serce czyste
Dopomóż mu siłą Chryste
By sięgnął miłości kawałek
Marzeń nie wyrwie poranek
Zbawienie czeka wiekuiste!
Serce kona, Serce me łka
O więcej prosi, więcej chce
By zginęła przyjaciółka.
Oddasz duszę kochance
Skrusz sklepienie, padnie półka!
Umrzesz w życia przepychance...
sobota, 23 września 2017
piątek, 1 września 2017
Przypadek
Nic w życiu przypadkiem się nie dzieje
Kruszymy się i wstajemy z nieznanych powodów
Ktoś nam piękną śmierć zaplanował
Życie łamie kości i karki skręca
Odbiera by dawać
Daje by odbierać
Kołem się toczy każda historia
Wszystko ma swój sens
Uzależniamy się od rzeczy pięknych
Byśmy po stracie
Potrafili je docenić.
Kruszymy się i wstajemy z nieznanych powodów
Ktoś nam piękną śmierć zaplanował
Życie łamie kości i karki skręca
Odbiera by dawać
Daje by odbierać
Kołem się toczy każda historia
Wszystko ma swój sens
Uzależniamy się od rzeczy pięknych
Byśmy po stracie
Potrafili je docenić.
Kolory
Trawa zielona
Niebo niebieskie
Krowa czarno-biała
Tęcza w tych samych kolorach od lat
Firanki w oknach przeźroczyste
Ziemia dalej czarna
Świat jest kolorowy!
Tylko Ja, jakiś taki blady.
Niebo niebieskie
Krowa czarno-biała
Tęcza w tych samych kolorach od lat
Firanki w oknach przeźroczyste
Ziemia dalej czarna
Świat jest kolorowy!
Tylko Ja, jakiś taki blady.
Osiemnaście
Już śnię osiemnaście lat
Gdzieś gdzie Ludzie są Ludźmi
Gdzie wartości nie gubią się "od tak"
Gdzie strach da się pokonać
Gdzie miłość to ciągła walka
Gdzieś gdzie poddać się, to największa ze zbrodni
Ciężko się mi obudzić
W świecie w którym nie ma dla mnie miejsca
Ty jednak, pozwoliłaś mi dalej śnić.
Gdzieś gdzie Ludzie są Ludźmi
Gdzie wartości nie gubią się "od tak"
Gdzie strach da się pokonać
Gdzie miłość to ciągła walka
Gdzieś gdzie poddać się, to największa ze zbrodni
Ciężko się mi obudzić
W świecie w którym nie ma dla mnie miejsca
Ty jednak, pozwoliłaś mi dalej śnić.
Przyjacielu
Syzyf się poddał
Usiadł gdzieś w kącie łkając
Olbrzymy przestały chcieć
W końcu niebo
I tak zwali się nam na głowy
Bankierzy przestali pieniądze liczyć
Bóg Wielki skrył się przed wszystkimi
Szukając spokoju
Przed którym tak uciekał
Ty wciąż niezmiennie gonisz wiatr
Ja, głupiec, pozwoliłem Ci ulecieć
Mając świadomość, jak bardzo
Ten Świat się pieprzy.
Usiadł gdzieś w kącie łkając
Olbrzymy przestały chcieć
W końcu niebo
I tak zwali się nam na głowy
Bankierzy przestali pieniądze liczyć
Bóg Wielki skrył się przed wszystkimi
Szukając spokoju
Przed którym tak uciekał
Ty wciąż niezmiennie gonisz wiatr
Ja, głupiec, pozwoliłem Ci ulecieć
Mając świadomość, jak bardzo
Ten Świat się pieprzy.
My
Bóg plany nasze wszelkie pali
Zrzuca ogrom papierów na głowy nasze
My jednak wciąż się upieramy
Wiemy Lepiej!
Z Bożych map popiół jedynie zostaje
Wtedy się budzimy
O krok za późno
O krok, dzień, miesiąc
Czasem całe życie śniąc
Wyrwani ze snu jednak
Przepowiednia się spełnia.
Podzielimy kartek los
W popiół się obracając.
Zrzuca ogrom papierów na głowy nasze
My jednak wciąż się upieramy
Wiemy Lepiej!
Z Bożych map popiół jedynie zostaje
Wtedy się budzimy
O krok za późno
O krok, dzień, miesiąc
Czasem całe życie śniąc
Wyrwani ze snu jednak
Przepowiednia się spełnia.
Podzielimy kartek los
W popiół się obracając.
Subskrybuj:
Posty (Atom)